Strona 1 z 2
Smutno mi
: środa, 8 sierpnia 2007, 22:21
autor: gość forum
Re: Smutno mi
: niedziela, 12 sierpnia 2007, 11:12
autor: duszek_koordynator
gość forum pisze:
Witaj!
Mnie także nieraz jest smutno. Trzeba się cieszyć, że może być smutno, bo dzięki temu wiemy, jak smakuje radość
Pozdrawiam
Duszek Zbyszek
: wtorek, 14 sierpnia 2007, 10:43
autor: dziabdzi
: wtorek, 14 sierpnia 2007, 11:48
autor: Gość
A pewnie - usmiech swietna sprawa
Dziekuje za wsparcie usmiechami
Wlasnie - tylok co sie stalo, ze smutek w ogole powstal...?
Pozdrawiam
Duszek Zbyszek
: wtorek, 14 sierpnia 2007, 12:56
autor: dziabdzi
radosc,nadzieja wszystko to sprawia,ze zycie jest cudne
Smutek
: środa, 22 sierpnia 2007, 12:00
autor: RENATA SLOSARCZYK
dziabdzi pisze:radosc,nadzieja wszystko to sprawia,ze zycie jest cudne
Życie często przynosi nam smutek,ale zawsze trzeba wierzyć,że nadejdą lepsze dni... Ciepło pozdrawiam.Duszyczka Renata Ś.
Re: Smutno mi
: sobota, 25 października 2008, 10:24
autor: duszek_basia
Kiedy brakuje Ci sił, na piękne słowa, czy gesty, to Jezus Ci mówi: Staję przy Tobie i......... poprostu dla Ciebie jestem" Pogody ducha życzę i odnajdywanie radości w Tym, który chce Cię umacniac:)
Re: Smutno mi
: poniedziałek, 19 stycznia 2009, 18:02
autor: duszek_koordynator
Dzien dobry!
Nie sadze, aby mozna bylo powiedziec, ze cierpienie samo w sobie uszlachetnia, zbliza do Boga, pozwala na wzmocnienie i nabranie sprawnosci w pokonywaniu trudnosci. Cierpienie to cierpienie - i juz... cos co sprawia wiele bolu fizycznego lub psychicznego, przynosi nieprzespane noce lub nie pozwala w ogole normalnie funkcjonowac. Kazdy doswiadcza tego inaczej, kazdemu cierpienie ze wzgledu na jego powod - dokucza innym sposobem. A z pewnoscia obnaza slabosci, "wykorzystuje" kazdy slaby punkt psychiki.
Cierpienie jest nieodlaczna czescia zycia. Istnieje dlatego, ze zostalismy stworzeni jako istoty z krwi i kosci. Dlatego, ze NIE Niebo nas od razu czeka - ale przeciwnie... zywot tutaj na ziemi. Cierpienie ma zwykle swoje wyjasnienie: przyczyne - ale tez nie ma wprost sensu...
Mysle, to jest tak - ze mozna kazdej rzeczy nadac rozne znaczenie w swoim zyciu. Czasem nieszczescia zamieniamy na korzysci - czasem otrzymane laski tracimy bezpowrotnie. Podobnie jest z cierpieniem... Niektorym udaje sie je przekuc na wartosci, na cos co ubogaca zycie. Ale nie kazdy chce lub moze tak zrobic. Niekiedy cierpienie po prostu przerasta mozliwosci danego czlowieka. Wiele osob poddaje sie w obliczu cierpienia. Nie zbliza sie, ale oddala od Boga.
Nie mozna ich za to winic. Ale moze choc warto podjac probe, by to co nas doswiadcza - jednak wykorzystac pozytywnie. Mysle, ze mozna probowac, choc czy sie uda... nie ma gwarancji. Ale tez nie ma powodu by sie poddawac. Tak jak pisalem - z kazda rzecza, doswiadczeniem otrzymana od zycia, od Boga mozna uczynic rozne rzeczy.
Takze serdecznie witamy na forum
Pozdrawiam
Duszek Zbyszek
Re: Smutno mi
: poniedziałek, 19 stycznia 2009, 18:04
autor: migaweczka
Witaj cicha, masz rację, bardzo rzadko widzimy sens w cierpieniu, ale to nie znaczy, że go nie ma. Tylko Bóg wie, jak to jest z naszym życiem, co w nim ma sens, jaki ten sens jest i co będzie dalej. Tylko Bóg wie, po co to cierpienie jest nam potrzebne. To bardzo trudne, zawierzyć Mu, mimo że nie wiemy, dlaczego spotykają nas smutki. Możemy tylko próbować szukać w życiu drobiazgów, które ucieszą choć na chwilę, małych uśmiechów, od których robi się lżej na sercu i mieć nadzieję, że Bóg pomoże nam wrócić na jaśniejszą ścieżkę. Bo tak naprawdę to wcale nie my mamy się zmienić. Wystarczy, że pozwolimy Bogu, by to On działał w naszym życiu, by On nas uleczył i podniósł na duchu, by był przy nas, kiedy jest nam źle. Cicha, zobaczysz, że będzie jeszcze jaśniej.
Re: Smutno mi
: wtorek, 20 stycznia 2009, 16:46
autor: migaweczka
Tak Cicha, własnie po to tu jesteśmy, żeby poruszać każdy temat, nawet najtrudniejszy.
Pytanie "dlaczego ?" prędzej czy później dopada każdego z nas, często w trudnych chwilach, takich, kiedy nagle przydarza nam się coś, co trudno nam zaakceptować. Wcale nie twierdzę, że jako osoba wierząca powinnaś umieć akceptować, bo wiem, jak bardzo jest to trudne. Uważam, że nie powinniśmy akceptować "na siłę", nie powinniśmy sami siebie zmuszać do tego, ale raczej zanieść Bogu ten bunt, smutek, żal i inne uczucia, które się w nas pojawiły wskutek tego trudnego dla nas wydarzenia. To Jemu powinniśmy się wypłakać i powiedzieć, jak bardzo nas to boli, nawet gdyby miało to być wykrzyczenie Mu całego żalu, byle to było szczere, prawdziwe i otwarte. Jedyne co powinniśmy, to otworzyć się na działanie Boga w tym naszym nagle zmienionym życiu, pozwolić Mu zadziałać w nas cuda, bo sami nie mamy na tyle siły, by zaakceptować, by się zgodzić. To On w nas uleczy ten ból, który jest jak najbardziej ludzki, i zagubienie czy złość. To Jemu trzeba powierzyć wątpliwości, to Jego trzeba "dręczyć" pytaniem "dlaczego ?", bo może któregoś dnia pozwoli nam poznac odpowiedź. On zna wszystkie odpowiedzie, my nie, ale nigdy nie wiadomo czy kolejny dzień nie przyniesie jakiegoś puzzla do naszej życiowej układanki, czy czegoś nie rozjaśni, czy nagle nie pojawi się rozwiązanie, odpowiedź. Może to długo potrwać, może nigdy się nie dowiemy do końca, ale wtedy pozostaje nam świadomość, że Bóg na pewno miał ważny powód, by tak zmienić nasze życie.
Re: Smutno mi
: wtorek, 20 stycznia 2009, 18:56
autor: duszek_koordynator
Dzien dobry!
Ja akurat jestem innego zdania - daleki od augustianskiego iluminizmu - ze wiara i dzialanie Boga na nas splynie
Choc tego wplywu nie neguje, a przeciwnie - jak najbardziej doceniam.
Jestesmy ludzmi - trzeba wiec nam wykazywac postawe aktywna. Zreszta zgodnie z zasada - aby wykupywac bilety na loterii, jesli chce sie cos w ogole wygrac. Pomijam fakt, ze jako mezczyzna wykazuje ogolnie postawe czynnego pokonywania trudnosci, wiec nie ma miejsca u mnie na takie "poddawanie sie wiartom i fali", choc oczywiste jest miejca na Boga i dzialanie Jego oraz uplywu czasu
U nas jest to popularne, ale niewatpliwie jest to tez kwestia kulturowa - inaczej bedzie reagowal Amerykanin, Anglik czy Polak.
Aktywna postawa zaklada miedzy innymi okazanie - ale rozsadne - meczacych nas watpliwosci czy uczuc. Kluczowym slowem jest tu "rozsadne" - bo to nie znaczy, ze mozna wszedzie, kazdemu i w dowolnej formie. Przyklad - konfesjonal/ksiadz adekwatny jest w kwestii spraw wiary, psycholog - psychiki, przyjaciolka - spraw zycia codziennego. Forum - to w ogole nie jest najlepsze miejsce - bo i tak za duzo osoby moze przeczytac to, co nie jest przeznaczone dla kazdego. Stad na przyklad jako Duszki preferujemy kontakt np. listowny/mailem... Ale to tez jest miejsce, gdzie mozna sie osmielic, zaczac dyskusje - by wazniejsze nurtujace nas problemy przynajmniej sobie zwerbalizowac, wiedziec na jakie pytania szukamy odpowiedzi.
Jest tez cos, co ogranicza mozliwosc uzyskiwania odpowiedzi - chocby o Boga i jego istote, zycie i jego sens... Tutaj jedyna rada jest wiara i zaufanie. Podobnie jak z cierpieniem - nie jestesmy w stanie zrozumiec, dlaczego ono w ogole jest, w dodatku tak sprzeczne z idealna istota Boga. A jednak jest - jako dopelnienie, dzieki ktoremu uzyskujemy swiadomosc i pojecie o owej swietnosci charakteryzujacej Boga i jego milosci do nas. Co nie zmienia faktu, ze cierpienie jako takie - jest straszne i bardzo trudne. I zawsze bedzie budzilo watpliwosci.
Pozdrawiam
Duszek Zbyszek
Re: Smutno mi
: wtorek, 20 stycznia 2009, 19:09
autor: migaweczka
dkoordynator pisze:jako mezczyzna wykazuje ogolnie postawe czynnego pokonywania trudnosci, wiec nie ma miejsca u mnie na takie "poddawanie sie wiartom i fali",
Nie miałam na myśli żadnych fal ani wiatrów, ani też poddawania się im. Moja wypowiedź również była o aktywnej, otwartej wierze, ale rozumiem, że masz inne zdanie Zbyszku. Myślę, że sposób wyznawania wiary nie dzieli się na "płcie", tylko na usposobienie i to, co dana osoba rozumie przez sposób wierzenia, modlitwy, trwania z Bogiem czy przed Bogiem.
Re: Smutno mi
: wtorek, 20 stycznia 2009, 19:22
autor: kalina
witaj Cicha:) tak choroba jest trudnym wyzwaniem, bo gdy ludzie się odwracają to to boli najbardziej niż sama choroba mimo iż zapewniali, że będą przy Tobie trwać, chciałam tylko powiedzieć, że dziś pomodlę się za Ciebie:) z ogromną radością:)
Pozdrawiam serdecznie
Re: Smutno mi
: wtorek, 20 stycznia 2009, 19:42
autor: irenka
Witajcie!
Zgodze sie tu ze Zbyszkiem - cierpienie nie jest po to, by sie w nim zatracac. Rozumiem Cicha, ktora opuscili przyjaciele, ale nie katolicyzm tu wazny, tylko postawa. Nie mozna tez cierpiec dla cierpienia, tylko spojrzec na nie tak: co ja moge zrobic, czy JA zrobilam wszystko, zeby nie cierpiec? Pamietacie wiersz: "Jak dziki zwierz przyszlo nieszczescie do czlowieka..." Czlowiek uaktywnil calego siebie i...nieszczescie zniknelo... Oczywiscie, inne cierpienie jest po jakims tragicznymm dla nas przezyciu, inne - po stracie kogos bliskiego, inne jest w chorobie, nieuleczalnej czasem nawet, postepujacej, walacej z nog. Cierpienie tak naprawde moze nadac zyciu sens, o ile ...spojrzymy mu w oczy. Bardzo mi sie podoba mysl Beethowena: "Krzyze w zyciu, jak krzyzyki w nutach - podnosza." On wiedzial, o czym pisal, poniewaz stracil sluch. Wiele tez zalezy od tego, CO potrafimy uczynic z cierpieniem, choroba, rozpacza... Czy bedziemy sie w tym zatracac, czy, mimo bolu, postaramy sie otwierac na innych i w jakis sposob ich wspierac. Oczywiscie, wsparciem jest Bog, ktory cierpial za nas...
Droga Cicha! Oczywiscie, pomodle sie za Ciebie
Pozdrawiam:)
Duszyczka Irenka
Re: Smutno mi
: wtorek, 20 stycznia 2009, 19:58
autor: duszek_koordynator
Mnie bardzo ucieszyla wypowiedz Duszyczki Kaliny i Irenki - dokladnie o to chodzi. by dzialac -o czym zapomnielismy i to nawet ja
Oj... wiara bardzo rozni sie w zaleznosci od plci
Moze nie sama wiara, ale o tym za chwile... Dowodow nie trzeba daleko szukac - wystarczy popatrzec na statystki Kosciola w sprawie uczestnictwa we Mszy sw. kobiet i mezczyn. Zreszta - Kosciol juz to otwarcie przyznal, ze tutaj ponosi porazke, pewne formy wyznawania wiary sa mniej czy bardziej adekwatne do predyspozycji plci. Podsumowujac - posrednio zgadzam sie z Migaweczka - wiara byc moze jest taka sama dla roznych plci, ale formy jej wyznawania - rozne (pomijam roznice osobowosciowe).
Duszyczka Irenka bardzo dobrze odczytala i rozwinela moja mysl. I przyklad z Beethowenem swietny - kompozytor tracacy sluch - wielkie doswiadczenie cierpienia. A jednak sie nie poddal - komponowal dalej. Nie mam watpliwosci, ze Bog mogl go uzdrowic - ale... akurat mial swoje powody by tego nie robic. I nie to jest wazne - wazne tylko to co sam czlowiek z tym zrobil.
Pozdrawiam
DUszek Zbyszek