Czytelnictwo
Moderatorzy: duszek_koordynator, Moderatorzy
- migaweczka
- Duszek
- Posty: 1778
- Rejestracja: sobota, 12 maja 2007, 16:24
Czytelnictwo
Coraz mniej młodych ludzi chce czytać książki. Myślę, że to też jest pewnego rodzaju zagrożenie, bo jak inaczej mają poznawać świat stylistyki, poprawnego wypowiadania się, bogatego słownictwa ? A co ze światem literackim, roztaczającym przed czytelnikiem piękne obrazy, przedstawiającym cały wachlarz bohaterów ? Nie wszystko da się wsadzić do słów-worków typu: "fajny" czy "super". Nie poznają synonimów, homonimów i antonimów grając w gry komputerowe i czytając tamtejsze komentarze czy treści zadań do wykonania... Nie przekażą tej wiedzy następnym pokoleniom.
Takie najprostsze porównanie - kiedy chodziłam do szkoły podstawowej (7-8 klasa), pisaliśmy na polskim wypracowania liczące sobie 3-4 strony papieru kancelaryjnego (A4). Teraz dzieci na tym etapie piszą stronę byle jakiego tekstu w zeszycie do polskiego i nazywają to wypracowaniem, nad którym niejednokrotnie siedzą bardzo długo. A później okazuje się, że w tak krótkim tekście znalazło się miejsce na kilka błędów ortograficznych (komu by się chciało sprawdzić w słoniku pisownię ?), a stylistyka leży totalnie. Nie raz czytałam takie wyprodukowane "wypracowania"... To przerażające.
Takie najprostsze porównanie - kiedy chodziłam do szkoły podstawowej (7-8 klasa), pisaliśmy na polskim wypracowania liczące sobie 3-4 strony papieru kancelaryjnego (A4). Teraz dzieci na tym etapie piszą stronę byle jakiego tekstu w zeszycie do polskiego i nazywają to wypracowaniem, nad którym niejednokrotnie siedzą bardzo długo. A później okazuje się, że w tak krótkim tekście znalazło się miejsce na kilka błędów ortograficznych (komu by się chciało sprawdzić w słoniku pisownię ?), a stylistyka leży totalnie. Nie raz czytałam takie wyprodukowane "wypracowania"... To przerażające.
- teofizyk
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 1 maja 2008, 09:44
Czytelnictwo i nie tylko
Nie histeryzowalbym z tego powodu az tak przeokropnie Sam problem jest rzeczywiscie dla niektorych niezwykle drazniacy, zapewne sam sie do nich zaliczam, ale istnieje kilka punktow mogacych lagodzic te "podraznienia" i ktore dzialaja dwojako uspokajajaco...
Zanim do nich przejde, pozwole sobie na poczatek zaniepokoic nas wszystkich wyrywkiem z migaweczkowego spostrzezenia:
Na ile "MY" sami mamy cos do przekazania mlodym? I przeciez nie tylko o beletrystyczne czytelnictwo tu chodzi! Co z ksiazkami, gdzie glownymi bohaterami sa - mysli? Albo siostrzanymi, gdzie bohaterem jest aktualna wiedza?
Czy tylko ksiazeczek jest Ci migaweczko zal? A innych, moze bardziej wartosciowych, bo mniej "bezposrednio zrozumialych" dziedzin? Ze wymienie tylko muzyke? Muzyke, bedaca dziedzina sztuki... Muzyke, ktora wymaga... Wymaga pojscia na koncert, wymaga rezygnacji z zakupu czegos innego na korzysc biletu, plyty czy partytury? Wymaga poswiecenia swojego czasu i wymaga (niczym religia) PODDANIA sie przekazywanej "wizji"...
Co we wspolczesnym, mlodszym swiecie zastanawia mnie najbardziej, to jego - "fragmentarycznosc". Male fragmenty, wyryweczki "po-lebkowatej" niby-wiedzy (internet), nijakiej niby-sztuki (internet - "wrzuta", youtube, etc.), bezmyslnej niby-mysli (internetowe fora "dyskusyjne")...
Fragmentarycznosc i skrotowosc. Skrotowe a przez to gubiace sens, beztresciowe niemalze posty; skrotowe piosenki z wrzuty, nie wymagajace wysilku, bo "jak mi sie nie podoba, to sobie puszcze nastepna"; skrotowa wiedza, podajaca gotowe rozwiazania, bez koniecznej znajomosci podstaw, metod - i bez uczenia w pelni samodzielnego poszukiwania rozwiazan...
**********
Bedac idealistka, migaweczka zapewne doszuka sie w powyzszym tekscie dwoch slow-kluczy ("poddania sie" i poszukiwania). Skojarzy to byc moze z ostatnim wersem popularnego wiersza Norwida o Prawdzie: "Prawda się razem dochodzi i czeka!" ( http://pl.wikisource.org/wiki/Idee_i_prawda ) i stwierdzi, ze ucierpi nie tylko dlugosc i jakosc szkolnych wypracowan z polskiego ale cos duzo ogolniejszego (a przez to istotniejszego!) - Droga czlowieka do Prawdy.
PS. O zlagodzeniu niepokoju nie zapomnialem, tylko braklo mi miejsca Ale co ma wisiec - nie utonie
Zanim do nich przejde, pozwole sobie na poczatek zaniepokoic nas wszystkich wyrywkiem z migaweczkowego spostrzezenia:
Co jest przerazajace? Czy to, ze nie przekaza "NASZEGO" (czyli np. migaweczki i mojego) punktu widzenia dalej w przyszlosc? Czy moze raczej to, ze im tez tego nie przekazano (moze to - MY nie przekazalismy???)? Nalezac do nieco starszego pokolenia czuje sie juz niejako odpowiedzialny za mlodsze pokolenie... Tzn. nie cale mam na mysli tylko kilka bliskich mi osobmigaweczka pisze: Coraz mniej młodych ludzi chce czytać książki. (...) Nie przekażą tej wiedzy następnym pokoleniom. (...) To przerażające.
Na ile "MY" sami mamy cos do przekazania mlodym? I przeciez nie tylko o beletrystyczne czytelnictwo tu chodzi! Co z ksiazkami, gdzie glownymi bohaterami sa - mysli? Albo siostrzanymi, gdzie bohaterem jest aktualna wiedza?
Czy tylko ksiazeczek jest Ci migaweczko zal? A innych, moze bardziej wartosciowych, bo mniej "bezposrednio zrozumialych" dziedzin? Ze wymienie tylko muzyke? Muzyke, bedaca dziedzina sztuki... Muzyke, ktora wymaga... Wymaga pojscia na koncert, wymaga rezygnacji z zakupu czegos innego na korzysc biletu, plyty czy partytury? Wymaga poswiecenia swojego czasu i wymaga (niczym religia) PODDANIA sie przekazywanej "wizji"...
Co we wspolczesnym, mlodszym swiecie zastanawia mnie najbardziej, to jego - "fragmentarycznosc". Male fragmenty, wyryweczki "po-lebkowatej" niby-wiedzy (internet), nijakiej niby-sztuki (internet - "wrzuta", youtube, etc.), bezmyslnej niby-mysli (internetowe fora "dyskusyjne")...
Fragmentarycznosc i skrotowosc. Skrotowe a przez to gubiace sens, beztresciowe niemalze posty; skrotowe piosenki z wrzuty, nie wymagajace wysilku, bo "jak mi sie nie podoba, to sobie puszcze nastepna"; skrotowa wiedza, podajaca gotowe rozwiazania, bez koniecznej znajomosci podstaw, metod - i bez uczenia w pelni samodzielnego poszukiwania rozwiazan...
**********
Bedac idealistka, migaweczka zapewne doszuka sie w powyzszym tekscie dwoch slow-kluczy ("poddania sie" i poszukiwania). Skojarzy to byc moze z ostatnim wersem popularnego wiersza Norwida o Prawdzie: "Prawda się razem dochodzi i czeka!" ( http://pl.wikisource.org/wiki/Idee_i_prawda ) i stwierdzi, ze ucierpi nie tylko dlugosc i jakosc szkolnych wypracowan z polskiego ale cos duzo ogolniejszego (a przez to istotniejszego!) - Droga czlowieka do Prawdy.
PS. O zlagodzeniu niepokoju nie zapomnialem, tylko braklo mi miejsca Ale co ma wisiec - nie utonie
- migaweczka
- Duszek
- Posty: 1778
- Rejestracja: sobota, 12 maja 2007, 16:24
Re: Czytelnictwo i nie tylko
To nie jest histeria, Teofizykuteofizyk pisze:Nie histeryzowalbym z tego powodu az tak przeokropnie
Dzisiejszy pęd za... nie wiem właściwie za czym, bo ja nie pędzę... sprawia, że mamy coraz mniej czasu dla bliskich (o znajomych i przyjaciołach już nie mówię, żeby nie wyszło, że jestem zbyt wymagająca, jeśli chodzi o budowanie i utrzymywanie więzi międzyludzkich ). A ten czas to w dużej mierze czytanie dzieciom, gdy są małe, czytanie dla własnej przyjemności, a dzieci mogą wtedy zobaczyć rodzica nad książką i zacząć go po prostu naśladować, by z czasem polubić czytanie dla siebie samego, a nie dla naśladowania mamy czy taty. Wspólne czytanie zbliża. Można wymienić poglądy o bohaterach (to co, że dotyczą Kubusia Puchatka i Krzysia, a nie filozofii Kanta?), można przedyskutować zachowanie bohatera, jego emocje, relacje z innymi bohaterami i wiele innych spraw. Według mnie takie rozmowy są częścią składową wiedzy dziecka na temat świata i tego, jak się w nim poruszać. To takie teoretyczne podstawy, z którymi dziecko rusza w swój świat równieśników, problemów, radości, smutków. My też tak się uczyliśmy. Nie każdy pamięta, ale baśnie, choćby Andersena i braci Grimm, były dla nas swego rodzaju wstępem do życia.teofizyk pisze:Zanim do nich przejde, pozwole sobie na poczatek zaniepokoic nas wszystkich wyrywkiem z migaweczkowego spostrzezenia:Co jest przerazajace? Czy to, ze nie przekaza "NASZEGO" (czyli np. migaweczki i mojego) punktu widzenia dalej w przyszlosc? Czy moze raczej to, ze im tez tego nie przekazano (moze to - MY nie przekazalismy???)? Nalezac do nieco starszego pokolenia czuje sie juz niejako odpowiedzialny za mlodsze pokolenie... Tzn. nie cale mam na mysli tylko kilka bliskich mi osobmigaweczka pisze: Coraz mniej młodych ludzi chce czytać książki. (...) Nie przekażą tej wiedzy następnym pokoleniom. (...) To przerażające.
Na ile "MY" sami mamy cos do przekazania mlodym? I przeciez nie tylko o beletrystyczne czytelnictwo tu chodzi! Co z ksiazkami, gdzie glownymi bohaterami sa - mysli? Albo siostrzanymi, gdzie bohaterem jest aktualna wiedza?
Wyczuwam ironię, ale udam, że jej nie widzę...teofizyk pisze:Czy tylko ksiazeczek jest Ci migaweczko zal?
Nie dziwi mnie, że akurat muzykę wymieniłeś. Siedzisz w niej, więc jest dla Ciebie najważniejsza. Literatura również wymaga (nie mam tu na myśli romansów czy kryminałów z niższej półki). Wymaga zagłębienia się w niej, koncentracji, odszukania aluzji, podtekstów, doszukania się ukrytego sensu, zrozumienia. Nie każda książka jest "bezpośrednio zrozumiała". Zależy co czytasz. Zdanie, które napisałeś, dotyczące wymagań można napisać inaczej: Wymaga pojscia do księgarni, wymaga rezygnacji z zakupu czegos innego na korzysc książki, tomiku czy trylogii. Wymaga poswiecenia swojego czasu i wymaga (niczym religia) PODDANIA sie przekazywanej przez autora "wizji"... Lub odszukania własnej drogi rozumienia treści. Zawęziłeś się w muzyce. Wiem, że muzyka sama w sobie jest rozległa i nie kwestionuję Twojej muzycznej wiedzy, ale ja "siedzę" w czymś innym, dlatego właśnie przedstawiam Ci mój punkt widzenia i odpowiedź na pytanie, dlaczego martwi mnie odchodzenie od literatury i czytelnictwa. Dzisiejsza młodzież nawet lektur szkolnych nie czyta, a co dopiero pozycje spoza tego kanonu... Nawet pomysł audio-lektur, który miał służyć głównie osobom niewidomym, wykorzystują dla siebie - po co cztać, kiedy można posłuchać, jak ktoś czyta ? Nie rozumiem tego, ale cóż. Ja jestem "inna". Czytałam książki od kiedy poznałam alfabet. I byłam z tego dumna. Nadal jestemteofizyk pisze:A innych, moze bardziej wartosciowych, bo mniej "bezposrednio zrozumialych" dziedzin? Ze wymienie tylko muzyke? Muzyke, bedaca dziedzina sztuki... Muzyke, ktora wymaga... Wymaga pojscia na koncert, wymaga rezygnacji z zakupu czegos innego na korzysc biletu, plyty czy partytury? Wymaga poswiecenia swojego czasu i wymaga (niczym religia) PODDANIA sie przekazywanej "wizji"...
Tak. Fragmentaryczność wkradła się już wszędzie, gdzie tylko mogła. Fragmenty nagrań muzycznych, fragmenty lektur w szkole zamiast całości powieści, fragmenty myśli, fragmenty programów telewizyjnych, fragmenty koncertów... A wiedza z tego skrótowa, niepełna i nie skłaniająca do samodzielnego wyciągania wniosków...teofizyk pisze:Co we wspolczesnym, mlodszym swiecie zastanawia mnie najbardziej, to jego - "fragmentarycznosc". Male fragmenty, wyryweczki "po-lebkowatej" niby-wiedzy (internet), nijakiej niby-sztuki (internet - "wrzuta", youtube, etc.), bezmyslnej niby-mysli (internetowe fora "dyskusyjne")...
Fragmentarycznosc i skrotowosc. Skrotowe a przez to gubiace sens, beztresciowe niemalze posty; skrotowe piosenki z wrzuty, nie wymagajace wysilku, bo "jak mi sie nie podoba, to sobie puszcze nastepna"; skrotowa wiedza, podajaca gotowe rozwiazania, bez koniecznej znajomosci podstaw, metod - i bez uczenia w pelni samodzielnego poszukiwania rozwiazan...
- teofizyk
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 1 maja 2008, 09:44
Czytelnictwo i nieczytelnictwo
Nie pedzisz w "dzisiejszym pedzie"??? Ale mam nadzieje, ze mimo wszystko pedzisz... moze tylko w - "niedzisiejszym pedzie"...migaweczka pisze:Dzisiejszy pęd za... nie wiem właściwie za czym, bo ja nie pędzę...
Tak, oczywiscie, ze czytanie jest istotne, w tym tez to wspolne, z dziecmi... I rozmowy... Ale napisalas "zdanie-klucz", ktore tlumaczy byc moze zachowanie "zlej mlodziezy" nad ktorej losem ubolewasz
Napisalas:
Co zrobic, jezeli duzej czesci mlodziezy czytanie nie sprawia przyjemnosci? Jestes osoba uprzywilejowana, bo Tobiemigaweczka pisze:czytanie dla własnej przyjemności
akurat sprawia... Ale dlaczego oni maja robic cos, czego po prostu nie lubia, bo nie sprawia im przyjemnosci?
Nie bylo moim celem wykazywanie wyzszosci jednego nad drugim Chodzilo mi tylko o pokazanie, a byc moze i przypomnienie Ci, ze istnieja tez inne dziedziny, nie tylko nawet sztuki, ktore sluza budowaniu czlowieka. I nad kazda z nich mozna sie uzalac, ze mlodziez ja zaniedbuje (ergo - sama przez to zle sie rozwija).migaweczka pisze:Nie dziwi mnie, że akurat muzykę wymieniłeś. Siedzisz w niej, więc jest dla Ciebie najważniejsza. (...) Zawęziłeś się w muzyce.
Jest tych dziedzin nie malo, takze dziedzin w samej literaturze. Bo literatura (o czym pisalem juz wczesniej), to nie tylko beletrystyka, Puchatek, Maly Ksiaze i bracia Grimm. I nie tylko lektury szkolne! Wspomne znowu tylko garstke ( oczywiscie czystym przypadkiem jest to, ze w nich od czasu do czasu "siedze" ): (szeroko rozumiana) filozofia i nauka. Wezmy z tej ostatniej pare przykladow - wspolczesna kosmologia (powiedzmy ta w popularniejszym wydaniu ) i biologia... Obie dotycza NAS! Bardziej nawet, niz ksiazki beletrystyczne. Ludzie to czytaja, bo widze, ze sa dostepne polskie przeklady... Oczywiscie poza litertura jest tez pare innych rzeczy...
Ale zeby zostac przy literaturze - czy Ty czytujesz filozofow? Pomnikowego Arystotelesa albo przystepnego Platona? Swietego Augustyna? Duzo pozniejszego Tomasza? Wspomnialas Kanta... A moze cos z nowszej mysli? A moze z katolickiej?
Encykliki i adohortacje "Naszego Papieza"?
Z nauki, nie wiem co... moze znienawidzonego Darwina i jego szkolke? Moze Einsteina (to ten rozczochrany, z wywalonym jezorem ) i nastepcow...
Wiem, wiem, co powiesz, ze przynudzam... Ze "ksiazki jakie sa kazdy wie"...
Ale chce pokazac tylko ogrom dostepnych nam ksiazek (ze nie wspomne o ogromie dostepnej muzyki ).
Jednak w ich wyborze czyms sie kierujemy; mlodziez czyms sie kieruje odrzucajac...
Wiemy juz ze jednym z kryteriow jest - przyjemnosc.
Czy sa jeszcze inne kryteria? Mam nadzieje, ze sama o nich napiszesz, odpowiadajac na pytanie - czym sie kierujesz odrzucajac niektore ksiazki filozoficzne czy naukowe (takze te, ktore dotycza bezposrednio nas i swiata w ktorym zyjemy)?
Czemu ich nie czytasz?
?
- migaweczka
- Duszek
- Posty: 1778
- Rejestracja: sobota, 12 maja 2007, 16:24
Re: Czytelnictwo
Niedawno na zajęciach rozmawialiśmy o przyjemności z czytania. M.in. o tym, jak zachęcić do czytania dzieci i młodzież. Wnioski były różne, głównie nasuwały się argumenty dzieci, kiedy zadało im się pytanie: "dlaczego nie lubisz czytać ?"
Odpowiadały najczęściej:
- bo mi się nie chce,
- bo nie,
- bo książki są nudne,
- bo książki są grube,
- bo nie rozumiem tego, co czytam,
- bo wolę grę na komputerze,
- bo nie mam czasu,
itp.
Propozycję na zmianę nastawienia trudno znaleźć tylko w jednym z tych przypadków: nie, bo nie. Tu ciężko zmotywować człowieka, skoro na dzień dobry staje okoniem Ale pozostałe opcje można z dzieckiem czy młodzieżą przedyskutować. Zwrócić ich uwagę na to, co w ksiązkach można znaleźć, o czym one opowiadają, które są przygodowe, które wojenne. Pokazać, że oprócz grubych ksiązek są też cienkie, od których mozna zacząć. Gra na komputerze też może być wartościowa, ale nie przez 6 godzin dziennie. Warto czasem odejść od ekranu i zajrzeć do książki, która przecież może dotyczyć informatyki czy problematyki gier komputerowych. Ale to już książka. Papier, druk, ilustracje, zapach drukarni, kolorowa okładka. Zostały przeprowadzone również badania wśród ludności (nie pamiętam kto je przeprowadzał), w których pytano co konkretnie decyduje o tym, że bierzemy do ręki ksiązkę, że ją przeglądamy i decydujemy się ją przeczytać. Okładka odgrywa ważną rolę, szczególnie dla młodzieży. Czcionka też jest istotna. Małe literki męczą i czytanie szybko nuży. Ilustracje. Wydawałoby się, że dzieciom np. zależy na kolorowych ilustracjach, a okazuje się, że nie. Badania wykazały, że dzieciom zależy na ilustracjach realistycznych. Natychmiast zauważają róznicę, kiedy w tekście bohaterka jest długowłosą blondynką, a na ilustracji to krótkowłosa czarnulka.
Najbardziej złożony wśród powyższych argumentów jest problem opierający się na "bo nie rozumiem tego, co czytam". Tu widać, że dziecko ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem i przydałyby się ćwiczenia, które pomogą mu nadrobić ten deficyt. Są odpowiednie ksiązki z gotowymi tekstami, ale można wziąć ksiązkę, której tematyka dziecko zainteresuje i powoli ją z dzieckiem czytać (tu głównie praca rodziców), fragmentami. Po kolejnym fragmencie porozmawiać o nim, o tym co się wydarzyło, co się dziecku podobało, a co nie. Później na tej samej zasadzie kolejny fragment itd. W ten sposób można przeczytać cała książkę, ani się człowiek obejrzy
Co zatem zrobić, by zachęcić do czytania ?
Trudno odpowiedzieć ogólnie, bo sytuacje bywają różne i dzieci mają różne podejście do sprawy. Generalnie najłatwiej jest zaczynać od małych dzieci. Kiedyś w przedszkolach czy szkołach były kąciki czytelnicze, gdzie można było usiąść i przejrzeć książkę czy czasopismo, zapytać panią bibliotekarkę która ksiązka jest ciekawa, poprosić, żeby coś poleciła albo pani sama zapraszała dziecko do obejrzenia ksiązeczki czy przeczytania, jeśli już czytało. Tak się zaczyna pielęgnowanie miłości do ksiażek i czytania. Później dzieci zamieniają się w młodzież i nawet jeśli czytają mniej lub inne pozycje, to czytają z przyjemnością. Jeśli nie nauczymy dziecka korzystać z dobrodziejstwa czytania dla przyjemności, nie ma ono wyrobionych preferencji czytelniczych, a więc nie wie CO czytać i głównie z tej niewiedzy uważa ksiązki za nudne, i nie wyobraża sobie przeczytania np. nowelki, która liczy ledwie 30 stron.
Zapytałeś czym się kieruję odrzucajac niektóre książki. Najogólniej mówiąc: moimi preferencjami czytelniczymi, choć na wiele pozycji jestem otwarta na zasadzie: przeczytam kilka stron i zobaczę, czy mi się spodoba, czy zrozumiem i czy mnie wciągnie Są tematy, których nie ruszam, bo ich nie rozumiem (wiem, bo sprawdzałam ). Są tematy, które mnie nie interesują (równiez sprawdzałam i co jakiś czas sprawdzam, czy mi sie nie odmieniło).
Mam świadomość tego, co lubię czytać, bo czytam od kiedy poznałąm literki. W moim domu zawsze były i są książki w dużych ilościach. Często widziałam mamę czy tatę czytających książki i po prostu nie wyobrażałam sobie, że można inaczej spędzać czas. Oczywiście inne rozrywki typu: telewizor (taaak, ten piękny cz-b odbiornik z dwoma programami polskimi i jednym czeskim - Rumcajs ! - pamiętam do dzisiaj), spacer, rower, babki w piasku, klocki, skakanka i inne takie też były na porządku dziennym, jednak książki i częste odwiedzanie biblioteki po prostu miałam wpisane w życiorys
Odpowiadały najczęściej:
- bo mi się nie chce,
- bo nie,
- bo książki są nudne,
- bo książki są grube,
- bo nie rozumiem tego, co czytam,
- bo wolę grę na komputerze,
- bo nie mam czasu,
itp.
Propozycję na zmianę nastawienia trudno znaleźć tylko w jednym z tych przypadków: nie, bo nie. Tu ciężko zmotywować człowieka, skoro na dzień dobry staje okoniem Ale pozostałe opcje można z dzieckiem czy młodzieżą przedyskutować. Zwrócić ich uwagę na to, co w ksiązkach można znaleźć, o czym one opowiadają, które są przygodowe, które wojenne. Pokazać, że oprócz grubych ksiązek są też cienkie, od których mozna zacząć. Gra na komputerze też może być wartościowa, ale nie przez 6 godzin dziennie. Warto czasem odejść od ekranu i zajrzeć do książki, która przecież może dotyczyć informatyki czy problematyki gier komputerowych. Ale to już książka. Papier, druk, ilustracje, zapach drukarni, kolorowa okładka. Zostały przeprowadzone również badania wśród ludności (nie pamiętam kto je przeprowadzał), w których pytano co konkretnie decyduje o tym, że bierzemy do ręki ksiązkę, że ją przeglądamy i decydujemy się ją przeczytać. Okładka odgrywa ważną rolę, szczególnie dla młodzieży. Czcionka też jest istotna. Małe literki męczą i czytanie szybko nuży. Ilustracje. Wydawałoby się, że dzieciom np. zależy na kolorowych ilustracjach, a okazuje się, że nie. Badania wykazały, że dzieciom zależy na ilustracjach realistycznych. Natychmiast zauważają róznicę, kiedy w tekście bohaterka jest długowłosą blondynką, a na ilustracji to krótkowłosa czarnulka.
Najbardziej złożony wśród powyższych argumentów jest problem opierający się na "bo nie rozumiem tego, co czytam". Tu widać, że dziecko ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem i przydałyby się ćwiczenia, które pomogą mu nadrobić ten deficyt. Są odpowiednie ksiązki z gotowymi tekstami, ale można wziąć ksiązkę, której tematyka dziecko zainteresuje i powoli ją z dzieckiem czytać (tu głównie praca rodziców), fragmentami. Po kolejnym fragmencie porozmawiać o nim, o tym co się wydarzyło, co się dziecku podobało, a co nie. Później na tej samej zasadzie kolejny fragment itd. W ten sposób można przeczytać cała książkę, ani się człowiek obejrzy
Co zatem zrobić, by zachęcić do czytania ?
Trudno odpowiedzieć ogólnie, bo sytuacje bywają różne i dzieci mają różne podejście do sprawy. Generalnie najłatwiej jest zaczynać od małych dzieci. Kiedyś w przedszkolach czy szkołach były kąciki czytelnicze, gdzie można było usiąść i przejrzeć książkę czy czasopismo, zapytać panią bibliotekarkę która ksiązka jest ciekawa, poprosić, żeby coś poleciła albo pani sama zapraszała dziecko do obejrzenia ksiązeczki czy przeczytania, jeśli już czytało. Tak się zaczyna pielęgnowanie miłości do ksiażek i czytania. Później dzieci zamieniają się w młodzież i nawet jeśli czytają mniej lub inne pozycje, to czytają z przyjemnością. Jeśli nie nauczymy dziecka korzystać z dobrodziejstwa czytania dla przyjemności, nie ma ono wyrobionych preferencji czytelniczych, a więc nie wie CO czytać i głównie z tej niewiedzy uważa ksiązki za nudne, i nie wyobraża sobie przeczytania np. nowelki, która liczy ledwie 30 stron.
Zapytałeś czym się kieruję odrzucajac niektóre książki. Najogólniej mówiąc: moimi preferencjami czytelniczymi, choć na wiele pozycji jestem otwarta na zasadzie: przeczytam kilka stron i zobaczę, czy mi się spodoba, czy zrozumiem i czy mnie wciągnie Są tematy, których nie ruszam, bo ich nie rozumiem (wiem, bo sprawdzałam ). Są tematy, które mnie nie interesują (równiez sprawdzałam i co jakiś czas sprawdzam, czy mi sie nie odmieniło).
Mam świadomość tego, co lubię czytać, bo czytam od kiedy poznałąm literki. W moim domu zawsze były i są książki w dużych ilościach. Często widziałam mamę czy tatę czytających książki i po prostu nie wyobrażałam sobie, że można inaczej spędzać czas. Oczywiście inne rozrywki typu: telewizor (taaak, ten piękny cz-b odbiornik z dwoma programami polskimi i jednym czeskim - Rumcajs ! - pamiętam do dzisiaj), spacer, rower, babki w piasku, klocki, skakanka i inne takie też były na porządku dziennym, jednak książki i częste odwiedzanie biblioteki po prostu miałam wpisane w życiorys
- teofizyk
- Posty: 129
- Rejestracja: czwartek, 1 maja 2008, 09:44
Re: Czytelnictwo
Idealny post! W ktorym mamy i wskazowki i subiektywne argumenty niejako "przeciw" - w dwoch rownoleglych plaszczyznach:
dzieci i
migaweczka...
Dzieci, kiedy nie rozumieja ksiazki maja mozliwosc zrozumienia, dzieki pomocy rodzicow/nauczycieli etc....
migaweczka ksiazki ktorych nie rozumie (nie zgadzaja sie z jej preferencjami) - po prostu odrzuca, sprawdzajac jednak co pewien czas, czy jej subiektywne preferencje sie nie odmienily Wytlumaczenia odrzucenia ksiazek sa, jak widac, takie same niezaleznie od wieku...
migaweczko, czy zdarzylo Ci sie w zyciu przeczytac ksiazke, ktorej nie rozumialas, czy tez od razu, kierujac sie wlasnymi czytelniczymi preferencjami - odrzucilas ja?
Powodem dla ktorego pytam jest proba okreslenia funkcji "ksiazki". Jaka ma byc funkcja "ksiazki"?
Z pewnoscia nalezy ona do "mediow" sluzacych przekazywaniu informacji. I podobnie jak w przypadku innych mediow, musi ona utrafic w "gusta" odbiorcy... Stad wynika wprost subiektywny charakter odbioru "mediow". Jednemu podoba sie to a innemu tamto. Jeden ma takie preferencje a ktos inny calkiem inne.
Wedlug Ciebie ma i:
przedstawic "piękne obrazy" i "cały wachlarz bohaterów"
jak tez: musi sie "spodobac", byc zrozumiala i "wciągnac".
Zauwaz, ze ograniczasz sie ciagle, z jakichs powodow, tylko do ksiazek z "bohaterami", wrecz z "wachlarzem bohaterow". A ja pytam: co z ksiazkami, w ktorych bohaterami sa mysli, teorie i fakty? Czy tylko beletrystyka jest "wartosciowa"? Taaak... To wszystko zalezy od preferencji czytelnika
Trzeba konczyc, wiec jako uzupelnienie powyzszego pytania zadam "pytanie dodatkowe"
Czy ksiazki maja sie podobac? Sama potwierdzilas przeciez wczesniej, ze nie!
Wedlug mnie ksiazki moga sluzyc "ubogaceniu" czlowieka a nie tylko sprawieniu mu plytkiej przyjemnosci... Ciekawe co Ty odpowiesz... "Czlowiek" powinien siegnac (zwlaszcza!) po ksiazke "za trudna", bo tylko wtedy da rade wspiac sie na kolejny szczebel drabiny wlasnego rozwoju. Czytanie ksiazek dla "przyjemnosci", to jest wrecz - niesmaczne
dzieci i
migaweczka...
Dzieci, kiedy nie rozumieja ksiazki maja mozliwosc zrozumienia, dzieki pomocy rodzicow/nauczycieli etc....
migaweczka ksiazki ktorych nie rozumie (nie zgadzaja sie z jej preferencjami) - po prostu odrzuca, sprawdzajac jednak co pewien czas, czy jej subiektywne preferencje sie nie odmienily Wytlumaczenia odrzucenia ksiazek sa, jak widac, takie same niezaleznie od wieku...
migaweczko, czy zdarzylo Ci sie w zyciu przeczytac ksiazke, ktorej nie rozumialas, czy tez od razu, kierujac sie wlasnymi czytelniczymi preferencjami - odrzucilas ja?
Powodem dla ktorego pytam jest proba okreslenia funkcji "ksiazki". Jaka ma byc funkcja "ksiazki"?
Z pewnoscia nalezy ona do "mediow" sluzacych przekazywaniu informacji. I podobnie jak w przypadku innych mediow, musi ona utrafic w "gusta" odbiorcy... Stad wynika wprost subiektywny charakter odbioru "mediow". Jednemu podoba sie to a innemu tamto. Jeden ma takie preferencje a ktos inny calkiem inne.
Wedlug Ciebie ma i:
przedstawic "piękne obrazy" i "cały wachlarz bohaterów"
jak tez: musi sie "spodobac", byc zrozumiala i "wciągnac".
Zauwaz, ze ograniczasz sie ciagle, z jakichs powodow, tylko do ksiazek z "bohaterami", wrecz z "wachlarzem bohaterow". A ja pytam: co z ksiazkami, w ktorych bohaterami sa mysli, teorie i fakty? Czy tylko beletrystyka jest "wartosciowa"? Taaak... To wszystko zalezy od preferencji czytelnika
Trzeba konczyc, wiec jako uzupelnienie powyzszego pytania zadam "pytanie dodatkowe"
Czy ksiazki maja sie podobac? Sama potwierdzilas przeciez wczesniej, ze nie!
Wedlug mnie ksiazki moga sluzyc "ubogaceniu" czlowieka a nie tylko sprawieniu mu plytkiej przyjemnosci... Ciekawe co Ty odpowiesz... "Czlowiek" powinien siegnac (zwlaszcza!) po ksiazke "za trudna", bo tylko wtedy da rade wspiac sie na kolejny szczebel drabiny wlasnego rozwoju. Czytanie ksiazek dla "przyjemnosci", to jest wrecz - niesmaczne
- migaweczka
- Duszek
- Posty: 1778
- Rejestracja: sobota, 12 maja 2007, 16:24
Re: Czytelnictwo
Zgadza się. Wspomniałam o dzieciach i młodzieży jeśli chodzi o wyjaśnienie treści książki, bo czasami same ja odrzucą bez zastanowienia się, zamiast poszukać kogoś, kto im wyjaśni, a ja człowiek dorosły zazwyczaj potrafi ocenić czy ma szansę pogłębić wiedzę, żeby zrozumieć książkę i czy jest ku temu potrzeba.teofizyk pisze:Dzieci, kiedy nie rozumieja ksiazki maja mozliwosc zrozumienia, dzieki pomocy rodzicow/nauczycieli etc.... migaweczka ksiazki ktorych nie rozumie (nie zgadzaja sie z jej preferencjami) - po prostu odrzuca, sprawdzajac jednak co pewien czas, czy jej subiektywne preferencje sie nie odmienily Wytlumaczenia odrzucenia ksiazek sa, jak widac, takie same niezaleznie od wieku...
Zdarzyło mi się. Uważam ten czas raczej za stracony, ponieważ nie widzę sensu czytania książki, której się nie rozumie. Jeśli mam możliwość wyjaśnienia treści tak, by czytając ją - rozumieć co czytam, to ok, ale jeśli nie ma mi kto wyjaśnić, a sama nie pojmę, to to czas stracony i wolałabym po prostu za jakiś czas wrócić do tej pozycji, niż czytać ją "na siłę".teofizyk pisze:migaweczko, czy zdarzylo Ci sie w zyciu przeczytac ksiazke, ktorej nie rozumialas, czy tez od razu, kierujac sie wlasnymi czytelniczymi preferencjami - odrzucilas ja?
W mojej profesji interesuje mnie głównie funkcja wychowawcza, terapeutyczna i edukacyjna (podręczniki i wszelkie książki przedmiotowe). Poza pracą dołączyłabym funkcję rekreacyjną i estetyczną, tak przy okazjiteofizyk pisze:Powodem dla ktorego pytam jest proba okreslenia funkcji "ksiazki". Jaka ma byc funkcja "ksiazki"?
O funkcjach książki wiele już napisano (choćby tu: biuletyn, Publikacja, Literka). Nie mam dostępu do książek z tej tematyki, dlatego podaję tylko przykłady z sieci.
Ostatnim zdaniem odpowiedziałęś na swoje pytanie. Poza tym nie rozumiem użycia cudzysłowu przy słowie wartościowa. Beletrystyka również jest wartościowa, cokolwiek byś nie mówiłteofizyk pisze:Wedlug Ciebie ma i:
przedstawic "piękne obrazy" i "cały wachlarz bohaterów"
jak tez: musi sie "spodobac", byc zrozumiala i "wciągnac".
Zauwaz, ze ograniczasz sie ciagle, z jakichs powodow, tylko do ksiazek z "bohaterami", wrecz z "wachlarzem bohaterow". A ja pytam: co z ksiazkami, w ktorych bohaterami sa mysli, teorie i fakty? Czy tylko beletrystyka jest "wartosciowa"? Taaak... To wszystko zalezy od preferencji czytelnika
teofizyk pisze:Czy ksiazki maja sie podobac? Sama potwierdzilas przeciez wczesniej, ze nie!
Książki czytane dla przyjemności powinny się podobać, bo inaczej gdzie tu przyjemność czytania ?
Jeśli mam przeczytać książkę zawodową, to mnie interesuje na innej zasadzie.
Jeśli mam przeczytać książkę w celu poszerzenia światopoglądu, muszę mieć do tego motywację, czyli sama chcieć ją przeczytać. Zmuszanie nie wchodzi w grę.
Ładnie to ująłeś. Czuję się dowartościowanateofizyk pisze:Wedlug mnie ksiazki moga sluzyc "ubogaceniu" czlowieka a nie tylko sprawieniu mu plytkiej przyjemnosci...
Odpowiedziałam jw. Generalnie zgadzam się z powyższym podsumowaniem, ale ja to zdanie widzę tak: "Czlowiek" powinien siegnac również po ksiazke "za trudna", bo dzięki temu da rade wspiac sie na kolejny szczebel drabiny wlasnego rozwoju. Czytanie książek dla przyjemności, m.in. beletrystycznych, należy traktować jak odskocznię od codzienności i lektur poważniejszych.teofizyk pisze:Ciekawe co Ty odpowiesz... "Czlowiek" powinien siegnac (zwlaszcza!) po ksiazke "za trudna", bo tylko wtedy da rade wspiac sie na kolejny szczebel drabiny wlasnego rozwoju. Czytanie ksiazek dla "przyjemnosci", to jest wrecz - niesmaczne