Wycieczka młodzieży wileńskiej na Kresach
Litwa daleka i bliska
Jurij Smirnow
Niestety, obecnie kontakty z Polakami z Litwy, z Wina są dość rzadkie. Do Lwowa nie przyjeżdżają zespoły artystyczne, nie przyjeżdżają także uczniowie szkól polskich. Litwa niejako się oddaliła od nas. Trzeba przekroczyć aż dwie granice, potrzebne są wizy. Mało wiemy o obecnej sytuacji szkolnictwa polskiego oraz o życiu Polaków na Litwie, a konkretnie w Wilnie. Tym bardziej, było bardzo miło podczas ferii jesiennych gościć we Lwowie grupę nauczycieli i uczniów z polskiej szkoły im. Szymona Konarskiego w Wilnie.
Goście opracowali bardzo szeroki plan zwiedzania dawnych Kresów Południowo-Wschodnich, które dla dzieci z Wilna były bardzo daleką okolicą. Cały plan został opracowany i zrealizowany dzięki wspaniałemu człowiekowi, Izydorowi Kowalczukowi, który sam pochodzi z Podola, studiował we Lwowie, a już od wielu lat mieszka w Wilnie, jest ojcem jednego z uczniów obecnych na tej wycieczce. Pan Izydor przez lata swego pobytu we Lwowie był bardzo ściśle związany z grupą Polaków, którzy kształcili się pod bezpośrednim kierownictwem naszego słynnego profesora, ks. Henryka Mosinga. Izydor Kowalczuk podczas obecnego przyjazdu do Lwowa, pierwsze swoje kroki skierował do grobu śp. ks. Mosinga na Cmentarzu Łyczakowskim. Nadal utrzymuje relacje z wielu osobami ze Lwowa, także z siostrami zakonnymi, pracującymi w naszym mieście.
Oprócz Lwowa, pan Izydor ze swoimi uczniami zwiedził Podole. Był w Kamieńcu Podolskim, Chocimiu, Tarnopolu. Grupa nocowała w Domu Pielgrzyma w Gródku Podolskim. We Lwowie gościła Polaków z Wilna 24 szkoła, pani dyrektor Lucyna Kowalska.
Dwa dni goście poświęcili na zwiedzanie Lwowa – jego zabytków. Uczestniczyli we Mszy św. w naszej prastarej Katedrze, odwiedzili groby wybitnych Polaków na Cmentarzu Łyczakowskim, złożyli wieniec na Cmentarzu Orląt przy grobie Nieznanego Żołnierza. Uczestnicy wycieczki bardzo mile wspominali niedawną wizytę w Wilnie Polskiego Teatru Ludowego ze Lwowa, który nie był tam od wielu lat. Przedstawienie, które przywiózł pan Zbigniew Chrzanowskii ze swoim zespołem, był dla Polaków w Wilnie wielkim wydarzeniem artystycznym.
Na czele grupy, przybyłej do nas z Wilna, stała pani Lucyna Jaglińska, nauczycielka języka polskiego. W grupie były nauczycielki: Beata Kowalewska, nauczycielka historii, Teresa Dzierżyńska – nauczycielka geografii, Grażyna Wajtukowicz – psycholog. Cały projekt wycieczki został zrealizowany pod patronatem Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Nie można było nie porozmawiać o szkolnictwie polskim w Wilnie, na Wileńszczyźnie, na Litwie i porównać do tego, co mamy u nas, tutaj we Lwowie. W wywiadzie z panią Lucyną Jaglińską poznaliśmy historię szkoły, z której przyjechali uczniowie.
Szkolnictwo polskie na Litwie przedstawia się dość interesująco. W chwili obecnej w Wilnie działa dziesięć szkól średnich z nauczaniem języka polskiego, w tym – dwa gimnazja, sześć szkól podstawowych oraz pięć szkół początkowych. Do tych szkół uczęszcza nie tylko młodzież polska, która mieszka bezpośrednio w Wilnie, lecz także – z najbliższych wiosek polskich, których niemało dookoła stolicy. Właśnie, w tych wioskach istnieje niemały problem, tam uczniów z polskim językiem nauczania jest mało, dlatego są klasy z językiem litewskim. Z tego powodu, dzieci z odległości pięciu, dziesięciu, a nawet piętnastu kilometrów dojeżdżają do szkół w Wilnie.
Szkoła Średnia imienia Szymona Konarskiego nr 29 w Wilnie, którą reprezentowali nasi goście, jest odnośnie młoda. Powstała w latach sześćdziesiątych. Mieści się w zachodniej części Wilna, na dawnym przedmieściu – Pohulanka (nazwa taka lwowska). Zaczęła działać w składzie szkoły z litewskim językiem nauczania, od roku 1963 działa jako samodzielna placówka oświatowa wyłącznie z polskim językiem nauczania. Wielkim wydarzeniem dla społeczności tej szkoły było nadanie jej imienia Szymona Konarskiego. Miało to miejsce 16 czerwca 1993 roku. Z tej właśnie okazji zaczęto organizować uroczystości na cześć patrona szkoły. Szczególnie uroczysta akademia odbywa się każdego roku w dniach 1-2 marca. W 1996 roku szkoła otrzymała odpowiedni sztandar z imieniem Konarskiego.
Rozmawialiśmy także z innymi nauczycielami, również i z młodzieżą, zwłaszcza z klas starszych. Interesująco wypowiadali się na temat funkcjonowania języka polskiego nie tylko w szkole czy w rodzinie, a także na ulicach Wilna. Trzeba powiedzieć, że jest różnie. Większość uczennic powiedziała, że swobodnie posługuje się zarówno językiem litewskim, polskim, jak i rosyjskim. Chociaż w szkołach nie ma obecnie języka rosyjskiego, jednak, na co dzień w Wilnie można na ulicach usłyszeć ten język. Dość dużo turystów z Rosji odwiedza Wilno, czego nie można powiedzieć o turystach z Ukrainy, ze Lwowa. Zarówno polskie szkoły ze Lwowa, jak i Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej nie utrzymuje teraz stałych kontaktów z rodakami z Wilna dlatego, że jest to, naprawdę, bardzo daleki od nas kraj, do którego nie jest tak prosto pojechać na wypoczynek na wspaniały brzeg morza Bałtyckiego czy na zwiedzanie wspaniałej stolicy kraju – Wilna.
Grupa wileńskich Polaków do Lwowa jechała nie najkrótszą drogą – przez Białoruś, lecz okrężną – przez Polskę. Z różnych powodów, w tym najpierw, z powodu wiz, potrzebnych do przekroczenia granicy z Białorusią. Litwa jest w Unii Europejskiej i granica, jako taka między Litwą a Polską już nie istnieje. Także szkolnictwo polskie w Wilnie rozwija się w kierunku ku Macierzy, w kierunku Polski. Tak, szkoła im. Konarskiego w Wilnie współpracuje z gimnazjum w Kołobrzegu. Było bardzo miło usłyszeć, że Rodacy z Wilna zostali zadowoleni z gościnności szkoły nr 24 we Lwowie, ogromne wrażenie wywarły na nich zabytki zarówno Lwowa, jak i Kresów Południowo-Wschodnich, które oni zwiedzili. Wielką ciekawostką dla nich była nasza lwowska gazeta polska – „Kurier Galicyjski”, którą dostali od dyrektor szkoły nr 24 pani Lucyny Kowalskiej.
Młodzież polska z Wilna odbierała Lwów i inne miasta kresowe jako bardzo bliskie sobie, jako część naszej wspólnej historii i kultury. Dlatego wycieczka ta miała dla nich nie tylko aspekt turystyczny, lecz znacznie szerszy. Serce którego Polaka nie drgnie na szlakach bohaterów Sienkiewicza, na bastionach Kamieńca Podolskiego, czy pod pomnikiem Adama Mickiewicza we Lwowie.